Niemcy na zakręcie
przez Bartek Bukowski
Podczas, gdy w niemieckich mediach publicznych wybuchła panika po wyborze Donalda Trumpa na prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki, kanclerz Scholz ogłosił koniec koalicji z Wolnościową Partią Niemiec FDP, co wiąże się z przedwczesnymi wyborami najpóźniej na wiosnę.
Donald Trump przedstawiany jest w państwowej telewizji jako „kryminalista”, „rasista”, „macho” itd. Tym skandalicznym w zasadzie opiniom nie przeciwstawiają się politycy z tzw. starych partii. Nikt z tych amatorów nie zadał sobie pytania, co będzie, jak Trump wygra wybory i jak z nim potem rozmawiać? Przecież za oceanem odbierają niemiecką telewizję i analizują jej przekaz. Czy na prawdę trudno było przewidzieć rozwój sytuacji? Dlaczego politycy niemieccy pozwolili wmówić sobie, że tzw. wyścig do Białego Domu będzie wyrównany, jeśli w ankietach za oceanem Trump z łatwością uzyskiwał przewagę? Przecież Donald Trump był już raz prezydentem i jego reelekcja nie powinna być takim zaskoczeniem. Bilans jego poprzedniej prezydentury był dla USA na wskroś pozytywny: spadek bezrobocia, wzrost gospodarczy, żadnej nowej wojny…
Symptomatyczne dla lewicowej propagandy jest to, że „widzi drzazgę w oku bliźniego, a nie dostrzega belki we własnym oku”… O ileż mniej uwagi poświeca się tutaj aferom finansowym na ogromną skalę, jak Wirecard czy CumEx? Czyżby obecny kanclerz Niemiec faktycznie był w nie aż tak umoczony? Zastanawia oczywiście, dlaczego prokurator prowadząca śledztwo podała się do dymisji z uzasadnieniem, że „w tym kraju nie można wyjaśnić żadnej afery finansowej, bo aferzyści mają za długie ręce, sięgające po najwyższe szczeble władzy”.
Brak kwalifikacji do sprawowania władzy w RFN stal się z biegiem czasu podstawowym warunkiem do zajmowania najwyższych stanowisk. Inaczej nie można wyjaśnić tego, co obserwujemy jeszcze od czasów kanclerz Merkel. Obecna bezradność w obliczu wyniku wyborów w USA, a pamiętajmy, że nie tylko Trump, ale i Republikanie odnieśli sukces zdobywając większość w amerykańskim parlamencie, świadczy o kompletnym braku przygotowania na ten rozwój wydarzeń. Dlaczego nie przygotowano planu „B” na tę ewentualność? Można stawiać na jedną kartę, kiedy gra się za swoje pieniądze w pokera, ale nie kiedy rządzi się jedną z największych gospodarek świata i ponad osiemdziesięcio- milionowym narodem. No ale ideologia oślepia. Potwierdza się to nie pierwszy raz. Zamiast wypracować alternatywne strategie, porozbijano porcelanę i stworzono wokół amerykańskiego prezydenta elekta atmosferę praktycznie uniemożliwiającą mu jakiekolwiek rozmowy z niemieckim establishmentem politycznym. Może z wyjątkiem CDU…
Niemcy znalazły się na niebezpiecznym zakręcie historii: gospodarka spowolniła, firmy uciekają albo plajtują, co raz droższa energia, wojna za miedzą i kryzys migracyjny. W tej sytuacji każdy tydzień „bezhołowia” to katastrofa. Co z tego wyniknie? Czy upadnie „zapora ogniowa” CDU? Strach się bać!